sty 22 2004

SlytherinGirl 4


Komentarze: 1
Ceremonia przydziału



Pochód nad jezioro nie trwał długo. Nie minęło nawet pięć minut a już wszyscy stali nad jego piaszczystym brzegiem. Po drugiej stronie rysował się wspaniały kształt zamku, który jak Hanka słusznie zauważyła był Hogwardzką Szkołą.
- Uwaga pirszoroczni! - Zagrzmiał donośny głos pośród tłumu uczniów. - Nazywam się Hagrid i jestem gajowym. - Tu olbrzym zrobił krótką pauzę. - Teraz trza wsiąść do tych łódek. Po 6 osób do jednej. Rozumita? No to wsiadać.
Powstało małe zamieszanie, jednak już po chwili łódki były zapełnione. Ku przerażeniu Hanki do jej łódki wsiadł nie kto inny, jak sam Malfoy i jego dwóch koleżków.
- Radzę się mocno trzymać. - Powiedział Draco z głupim uśmieszkiem.
Hanka jednak, podobnie jak poprzednio, olała go zupełnie. Wszystkiej jej myśli błądziły teraz wokół tego, jak zostać Ślizgonem. Na głupią zaczepkę Malfoya, odpowiedziała tylko głupim uśmiechem. To jednak, dla Malfoya okazało się wielką zniewagą, gdyż po chwili...
- Tobie się wydaje, że kim ty jesteś?!? - Mówił zupełnie wściekły. - To jakieś chore nieporozumienie! Dlaczego mam płynąć tą głupią łódką razem z jakąś szlamą!?
- Hmph. Nikt ci tu nie kazał wsiadać. Jesteś tu na własną prośbę. A jak ci się coś nie podoba to możesz wysiąść. – Odpowiedziała Hanka ze stoickim spokojem.
Malfoyowi nie trzeba było dwa razy powtarzać.
- Pamiętasz jak mówiłem ci byś uważała na jeziorze? - Spytał.
- Ooo... Czyli jednak dosiadłeś się specjalnie. Zbliż się do mnie a zafunduję ci darmową lekcję pływania.
- Nie będę musiał. Ale ty, chyba umiesz pływać? Crabe, Goyle! Wrzućcie ją do wody.
I owszem. Gwardia przyboczna Malfoya, w postaci dwóch osiłków, natychmiast wstała z miejsc. Łódka nie była wielka, więc już za chwilę byli przy Hance.
- Chłopaki, nie róbcie nam problemów w dniu rozpoczęcia roku. Nie możecie tego przełożyć na później? - Odezwała się w końcu jedna z pozostałej trójki zajmującej łódkę.
"Dzięki!". - Pomyślała Hanka. "Ja bym wolała to odroczyć, a nie przełożyć".
- Pytał cię ktoś o zdanie? Nie! Więc się przymknij! - Malfoy zdawał się być w siódmym niebie.
CHLUP!
- No wreszcie. - Na twarzy Draco pojawił się okropny uśmiech.
Ale, to nie Hanka wylądowała w jeziorze.
- Ratunku! Nie umiem pływać! - Wrzeszczał Goyle.
Kiedy Hanka starała się go wciągnąć z powrotem do łódki, nagle przy jej boku pojawił się Malfoy. Był na prawdę wystraszony, gdyż Goyle nie kłamał i właśnie zaczynał się topić. Po chwili sytuację udało się opanować a Goyle, choć cały mokry, był szczęśliwy, że czuje grunt pod nogami. Na tym się jednak nie skończyło.
- Ale, ty umiesz pływać, co? - Draco złapał Hankę za nadgarstek.
Nastąpiło ponowne chlup. Lecz tym razem osób w wodzie znalazło się więcej, gdyż Hanka pociągnęła za sobą Draco.
- Nie daruję ci tego. - Wrzeszczał Draco zgrzytając zębami, gdyż woda była naprawdę lodowata.
- Czy ty się wreszcie zamkniesz? - Odpowiedziała mu Hanka.
W milczeniu dopłynęli do łódki i wgramolili się do środka. Chwilę później znaleźli się na drugim brzegu jeziora.
- No pirszoroczni wysiadać! - Zagrzmiał głos olbrzyma. - Cholibka a wam co się stało? - Zapytał Hagrid, gdy tylko ujrzał mokrą Hankę, Draco i Goyla.
- A co mogło się stać? - Zapytał ze złością Draco. - Niech no się tylko mój ojciec o tym dowie.
- Zamknij się Malfoy. - Warknęła Hanka. - Przecież to TWOJA wina!
- Uspokujta się. Natychmiast. - Hagrid sprawiał wrażenie zupełnie zdezorientowanego w sytuacji. - Cholibka. Teraz nie ma czasu byście się przebrali. Zrobicie to po ceremonii.
- Co? - Zapytał z niedowierzaniem Draco.
- To co słyszałeś. - Odburknęła Hanka. - Czy możemy już iść? Jakby na to nie patrzeć jest ZIMNO!
- A tak, tak. Chodźmy. - Odpowiedział Hagrid.
Udali się więc do zamku. Zostali wprowadzeni do ogromnego korytarza. A u podnóża wielkich wspaniałych schodów. Hagrid gdzieś zniknął.
- A tobie co się stało? - Zapytał Hankę Ron gdyż właśnie teraz zauważył, że jest kompletnie przemoczona.
- Miałam wątpliwą przyjemność dzielić łódkę z takim jednym kretynem. - Tu Hanka wskazała na Malfoya. - Na widok Draco, Ron parsknął śmiechem. - Wrzuciłaś go do wody?
- Niezupełnie. On chciał mnie wrzucić, więc go pociągnęłam za sobą.
- Uwaga pierwszoroczni.
Wszyscy zwrócili głowy w stronę czarownicy, która stała przed nimi na schodach.
- Za chwilę przejdziecie ceremonię przydziału. Jest to dla was bardzo ważne, gdyż w domu, do którego traficie, spędzicie kolejne 7 lat, przynosząc lub ujmując mu chwały. A teraz za mną proszę.
Weszli do olbrzymiej sali, gdzie przy długich stołach siedzieli pozostali uczniowie Hogwartu.
- Kiedy wyczytam wasze imię macie usiąść na tym stołku, a ja nałożę wam na głowę tiarę przydziału, która przydzieli was do waszego domu.
- Denerwujesz się? - Spytała Hanka dziewczyny, która stała obok.
- Trochę. Wiesz słyszałam o tobie i Malfoyu. Nieźle go urządziłaś.
- W sumie to się tylko broniłam.
- Ale to i tak było niesamowite. Niewiele osób wszczyna bójki z Draco.
- No nie przesadzaj. Zasłużył sobie na to. Rozpieszczony bachor myśli, że mu wszystko wolno.
- Ma protekcję tatusia.
- Jego staremu też nagadałam.
- Co?
- Spotkaliśmy się na Pokątnej. Przyczepił się, że jestem córką mugoli, to mu powiedziałam parę rzeczy do słuchu. Nieźle się wtedy wkurzył.
- Nie bardzo cię rozumiem, ale przynajmniej masz to szczęście, że nie będziesz w Slytherinie.
- Przynajmniej?
- Noo. Ja niestety tam trafię. Wolałabym jakiś Ravenclow lub Gryffindor.
- Nie żartuj sobie! Ja bardzo bym chciała do Slytherinu. Mogłabym temu kretynowi tak uprzykrzyć życie...
- Czy mówiłam ci już, że cię nie rozumiem?
- Tak przed chwilą.
- A dlaczego nie chcesz...
- KAMILA RENOUNCE.
- To ja. Muszę iść.
- Powodzenia.
Kamila usiadła na stołku. Czarownica nałożyła na jej głowę tiarę...
- SLYTHERIN!!! - Krzyknęła tiara.
Kamila zrezygnowana zeszła z siedzenia i ruszyła w stronę stołu Ślizgonów.
- Nie przejmuj się. - Hanka próbowała ją pocieszyć. - Zaraz obok ciebie usiądę.
- Fajnie by było.
Ceremonia trwała dalej. Ron Weasley trafił do Gryffindoru, z czego bardzo ucieszyli się jego bracia. Uczniów oczekujących na przydział wciąż ubywało, lecz ani Hanka ani Draco nie dostali jeszcze swego przydziału.
"Żeby tylko mnie wyczytali przed Malfoyem" Myślała gorączkowo Hanka.
- HANNA FORGER.
Hanka przełknęła ślinę. Podeszła do czarownicy i usiadła na stołku. Z tego miejsca widziała wszystkich uczniów szkoły. Pomachała Kamili, po czym zaczęła szukać wzrokiem Freda, Georga, Małgośki i Lee. Siedzieli całkiem niedaleko. Pomachali jej przyjaźnie. Kiedy Hanka poczuła tiarę na swej głowie, zrobiło się jej niedobrze.
"Slytherin, Slytherin, Slytherin". Myślała.
- Cóż za determinacja. - Usłyszała nagle. Poczuła się dość dziwnie, gdyż jeszcze nigdy nie miała na głowie gadającej czapki. - Doskonale się tam nadajesz, ale mam nadzieję, że wiesz co robisz. SLYTHERIN!!!
Na twarzy Hanki pojawił się szeroki uśmiech. Spojrzała na Draco. Tak głupiej miny nie miał chyba jeszcze nigdy w życiu.
- To nasza dziewczyna!!! - Wrzeszczeli Fred i George. - Brawo Hanka!
Hanka ukłoniła się im w taki sam sposób, w jaki bliźniacy kłaniali się jej na ulicy Pokątnej. W szkole zapanowała cisza. Wieść o tym, że Hanka jest szlamą rozniosła się błyskawicznie.
- To nie możliwe.
- A to diablica!
- Jak jej się udało?
- Patrz, szlama w Slytherinie.- Szeptano dookoła.
Hanka już miała iść do stołu Ślizgonów, gdy zatrzymała ją profesorka.
- Musisz się najpierw wysuszyć. - Nauczycielka wyciągnęła różdżkę. - Exsiccare.
Szata Hanki wyschła natychmiast.
- Teraz możesz iść.
- Dziękuję. - Odpowiedziała Hanka.
Cisza trwała nadal. Wszystkie pary oczu były zwrócone na Hankę. Malfoy kipiał z wściekłości. Hanka podeszła do niego tak blisko, że prawie stykali się nosami.
- Strzeż się. - Powiedziała do niego na tyle głośno by słyszała ją cała szkoła. W zaistniałych okolicznościach nie było to trudne, gdyż cisza trwała nadal. A po tym stwierdzeniu ucichły nawet szepty. Hanka spokojnie podeszła do stołu Ślizgonów i zajęła miejsce obok Kamili.
- Witam ponownie. - Powiedziała.
- Ale sobie grabisz. Draco się wścieknie.
- Już się wściekł. Szkoda, że nie widziałaś jego miny, kiedy tiara przydzieliła mnie tutaj.
- Pewnie była głupia.
- I to jeszcze jak.
Dziewczyny zaczęły się śmiać.
- Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni. - Draco usiadł przy stole.
- Oh Draco. Czy ty musisz wszędzie za mną łazić? Do łódki też się wepchałeś. Nie skończyło się to dla ciebie za dobrze, pamiętasz?
Ślizgoni parsknęli śmiechem.
- HARRY POTTER.
Nastała znowu cisza.
- Ej, co to za jeden, że wszyscy tak nagle ucichli? - Spytała Hanka Kamili.
- Nie znasz Pottera?
- Nie.
- Przecież to bohater.
- Co? - Powiedziała Hanka ledwo powstrzymując śmiech. - Ja bym go jednym niewinnym i przypadkowym chlaśnięciem...
- Nie o to chodzi. Parę lat temu był taki jeden Sama-Wiesz-Kto.
- Nie, nie wiem kto.
- No to jest jego imię.
- Jakie imię. Kogo?
- Sam-Wiesz-Kto to jego imię.
- Trochę głupie.
- Jego imię to Voldemort. - Odezwał się nagłe Draco.
- A ciebie się ktoś pytał? - Rzuciła Hanka w jego stronę. - To w końcu jak się ten ktoś nazywał?
- No Vol... Jego imię jest tak straszne, że wszyscy mówią Sam-Wiesz-Kto.
- Teraz to ja ciebie nie rozumiem. Jak można bać się imienia?
- Ja się nie boję. - Wtrącił się znowu Draco.
- Ciebie nie pytam.
- No, więc Sama-Wiesz-Kto był bardzo zły. Miał swoich kumpli i wszystkich zabijali.
- A to od razu trzeba było, że to boss mafii.
- Czego?
- Mafii.
- A co to mafija?
- Nie mafija tylko mafia. To takie coś z bossem i jego podwładnymi i oni ciągle łamią prawo, ale nikt im nie podskoczy, bo wszyscy się ich boją. Wy nie macie mafii?
- Kiedyś mieliśmy Sama-Wiesz-Kogo.
- A teraz?
- Chyba nie.
- Szczęściarze. W moim świecie, znaczy się w świecie mugoli, jest jedna mafia na drugiej. Rosyjska, Włoska, Yakuza. W mieście niedaleko, którego mieszkam są dwie. Stare i Młode Miasto.
- I wy się nie boicie?
- Grunt to znajomości. Poza tym, jeżeli nie prowadzisz jakiegoś interesu lub czegoś takiego to masz z nimi spokój. W miastach mieszka dużo ludzi, więc nie każdy ma z nimi problemy.
- Aha. To u nas było podobnie. Jeżeli Sama-Wiesz-Kto cię nie potrzebował, to też nie było się czego bać.
- Lub, jeśli się MIAŁO znajomości. - Draco wyraźnie dawał o sobie znać.
- Więc co z tym Potterem?
- Jego starzy nie chcieli się do Sama-Wiesz-Kogo przyłączyć, więc Sama-Wiesz-Kto poszedł do ich domu, by ich zabić. Potter miał wtedy zaledwie roczek. Zabił matkę i ojca Harrego, ale jego nie. Mówią, że zaklęcie odbiło się od chłopaka i ugodziło w Sama-Wiesz-Kogo. Od tego czasu Sama-Wiesz-Kto zniknął.
- Czyli żaden z tego Pottera bohater. Dzieciak miał po prostu szczęście.
- No może. Jednak dzięki niemu nie ma już Sama-Wie...
- Tak wiem. Voldemorta. Nie możesz używać jego prawdziwego imienia?
- Nie bardzo.
- Szkoda.
- Ale, ja mogę.
- To się ciesz.
GRYFFINDOR!!!
- No proszę. Trafił do Gryffindoru.
- Ty też mogłaś tam trafić. Przecież masz tam znajomych.
- Ale, wolę Slytherin.
- Ale, ja cię tu NIE CHCĘ.
- Draco, nie powiesz chyba, że się mnie boisz?
- Ciebie? Też coś! Po prostu cię nie lubię.
- Ja ciebie też. Dlatego tak mi na tym zależało by być z tobą w jednym domu.
- Czy ci ktoś kiedyś powiedział, że jesteś wredna?
- A tobie?
- Możecie skończyć tę kłótnię? - Spytała Kamila stanowczym tonem.
- Jasne. Kiedy tylko zechcesz. - Odpowiedziała Hanka w jej stronę. - Jedzonko wygląda przepysznie.
- I takie też jest. – Kamila uśmiechnęła się.
Uczta trwała do późnego wieczora. Kiedy się już wszyscy posilili, nadszedł czas, by udać się do dormitoriów.
- Uwaga Ślizgoni, zwłaszcza ci pierwszoroczni. Nazywam się Suzume Shadow i jestem prefektem naczelnym. Jeżeli będziecie mieli jakieś pytania zgłaszajcie się do mnie. A teraz proszę za mną. Idziemy do pokoju wspólnego.
Wyszli z sali głównej i udali się wąskimi schodami do lochów zamku.
- Tu jest ekstra. - Szepnęła Hanka do Kamili.
- Noo, mnie też się podoba.
- Tutaj jest wejście do pokoju wspólnego. - Powiedziała Suzume, kiedy wszyscy zgromadzili się przed wielką kamienną ścianą. - Hasło brzmi Quidditch World Cup. Radzę zapamiętać.
Kiedy tylko padły słowa hasła, ściana rozstąpiła się zupełnie tak samo, jak mur na tyłach Dziurawego Kotła.
- Zapraszam do środka. - Ciągnęła dalej Suzume. - Dormitoria dziewczyn są na lewo, chłopaków na prawo. Na tablicy ogłoszeń wisi wasz przydział do pokojów. Życzę miłej nocy. Aha. Po wasze plany lekcji zgłoście się do mnie jutro o 10. Dobranoc.
Pierwszacy dosłownie rzucili się na tablicę ogłoszeń.
- Hej zobacz. Jesteśmy razem w pokoju. – Ucieszyła się Kamila.
- Zarąbiście! Razem z nami jest jeszcze Pancy Parkinson, Milicenta Bulstrode i Sally Anna Perks.
- Ciekawe, co to za jedne.
- Mam nadzieje, że nie jakieś egzemplarze pokroju Malfoya.
- Ja też.
- Wiesz, jadąc tutaj trochę się bałam, że mi się tu nie spodoba.
- A teraz? Podoba ci się, czy nie?
- Żartujesz sobie? Jest SUPER. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym chodzić do zwykłej mugolskiej szkoły. Właśnie zaczynam najlepsze siedem lat mojego życia.

venenia : :
Piotr
22 stycznia 2006, 20:27
Pisesz nawet fajnie, tylko mam jedno pytanie...DLACZEGO SLYTHERIN??!!??!!??!!??!!??!!??!!??!!

Dodaj komentarz